FOTORELACJA #STYCZEŃ



Dopiero co był sylwester, a przyszło mi przygotowywać styczniowe migawki. Zapraszam w takim razie..

Nasz mały cwaniaczek 


Testujemy gwiazdkowy prezent. Ja jestem zachwycona!


Nasza zielona dama zaraz na początku stycznia została rozebrana. Ale zdążyliśmy nacieszyć nią oko. Była wyjątkowo zgrabną damą.





Początek stycznia i taka niespodzianka. Dosłownie niespodzianka, bo przeszedł to bezproblemowo.


Chociaż małe dni marudy się zdarzyły. 


Po prawie roku czekania, przyszedł na nią czas.


Dzień dobry, czas na śniadanie.


A tymczasem na macie zabawa na całego.



Wieczory z takim uśmiechem to najlepsze wieczory.


Spacery. 


Pojechałam na wizytę kontrolną do dentysty. Babcia i Witek również :)


Pojechaliśmy również z odwiedzinami do kuzynostwa.



Odkrywamy nowe leśne trasy.




A w domu jakby wiosna.



Pojechaliśmy na szybkie zakupy. Podczas, gdy ja szukam stroju kąpielowego, chłopaki znaleźli sobie zajęcie :)



Odwiedziny i kawa u babci.


Szykujemy się na urodziny.


Przyszedł ten czas - rodzice mają wychodne! Jakiś czas temu kupiliśmy bilety na koncert Korteza w filharmonii. Od samego początku plan był taki, że najpierw koncert, a później kolacja. Zupełnie przez przypadek dowiedzieliśmy się, że godzina koncertu została przesunięta na późniejszą więc doszliśmy do wniosku, że kładziemy młodego spać i ruszamy na jedzenie przed koncertem. Skończyło się tak, że zamiast na sushi wylądowaliśmy na pizzy, którą zjedliśmy w biegu.. czyli podobnie jak w domu. Za to sam koncert - miód na nasze uszy!







Domowe przytulańce. Uskuteczniamy praktycznie w każdej chwili. 



Poszliśmy pobiegać, w końcu udało się razem, bo okazji jest naprawdę niewiele. Dostałam od męża niezły wycisk, on zapewne nawet nie poczuł. Relacji z wypadu nie ma, bo telefon na zimnie oczywiście się wyłączył. 


Mieliśmy do załatwienia kilka spraw w Bydgoszczy więc poniedziałek rozpoczęliśmy bardzo szybko i z rozpędem. Ale była to też okazja żeby zjeść coś fajnego i wypić kawę w jakimś przyjemnym miejscu. 




Dzień po bieganiu miałam przeokropne zakwasy więc postanowiłam zrobić sobie domowe SPA. I nie potrzeba mi wiele. Szczotka do szczotkowania ciała na sucho, którą używam już parę lat i urodzinowa kula do kąpieli. Samopoczucie po, nie do opisania. 



Ściskam!
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 puchowa czapka , Blogger