FOTORELACJA #KWIECIEŃ



Niewiarygodne jak ten czas ucieka. Pamiętam, że całkiem niedawno robiłam migawki marca. Przeglądając jednak kwietniowe zdjęcia, zachodziłam trochę w głowę, czy to wszystko naprawdę działo się w jednym miesiącu? 


W pierwszą sobotę kwietnia wybrałam się z mamą i dziadkiem w odwiedziny do mojej kuzynki. Pojechaliśmy zobaczyć nowego członka rodziny Krzysia. Gdy przyjechaliśmy słodziak spał sobie w swoim koszu.






Tego dnia było baardzo ciepło. Po wypitej kawie i zjedzeniu tony ciasta ruszyliśmy spacerkiem na budowę, zobaczyć na jakim etapie są prace. Młodego wytrzęsło w wózku i przespał cały spacer.



Fajnie urządzać wszystko od początku. W ogóle lubię zapach remontu, pachnie wtedy wszędzie świeżością.



Tymczasem po powrocie zrobiłam na szybko dla siebie i mamy sałatkę.



Niedziela upłynęła nam na małych ogródkowych porządkach. Pogoda pięknie się utrzymała więc mieliśmy motywację. Wyczyściliśmy grilla, krzesła, powynosiliśmy niepotrzebne rzeczy i zabraliśmy się za obiad. 




Łatwo nie było :)


Wypakowanie się z samochodu po powrocie z pracy nie zawsze jest łatwe. Kupiłam nowe kwiaty na taras, ziemię i za chwilę biorę się za obiad i ich wsadzanie. 


Kwiaty w reklamówkach i na koszuli. Hej! 



Gotowe! Ależ zrobiło się kolorowo. Taras zdecydowanie się ożywił.






Popołudniowe przyjemności. Fisia jak zawsze nie spuszcza mnie z oka.  


W kwietniu napisałam post o leśno-drzewnych dekoracjach w domu. Jeśli coś Cię ominęło to zapraszam tutaj (klik).



Poranna kawa. Chwila dla mnie. Cisza. Uwielbiam.


Awokado i pomidor - love it.


Pada. Wspomagam się ciepłą kawą, może ona mnie rozrusza.


Przyszedł plakat do kuchni, zainspirowana magicznym domkiem postanowiłam zamówić.


Szukam kulinarnych inspiracji na święta.


Podano kolację. Mozarella z pomidorem, tuńczyk i pomarańcza. 


Masło orzechowe moja obsesja.


Przygotowywania do świąt. Mam bardzo zdolnego Tatę, który rozpieszcza nas domowymi wyrobami. Na święta mieliśmy swoje kiełbasy i różne wędzone pyszności. Nie ma nic lepszego.


Tymczasem wieczorem przed snem czytam o Polskich Parkach Narodowych. 


W pracy przed świętami współorganizowałam zbiórkę funduszy na zakup sprzętu i innych potrzebnych rzeczy do domu dziecka. Założony plan udało się wykonać, spakowałyśmy wszystko do auta i ruszyłyśmy w drogę. 


Trochę głodne ..


Wesołych Świąt.


W naczyniu marynują się śledzie w zalewie z cebuli i cukru. Na następny dzień zwijałam je z jajkiem i ogórkiem, a następnie polewałam sosem kaparowym. Wyszły pysznie.


Pomocnik zawsze na straży.


W drugi dzień świąt zapakowaliśmy się do auta razem z Fisią i ruszyliśmy w drogę na zwiedzanie województwa.



I jak się okazuje całkiem niedaleko mamy bardzo fajne widoki.





Po powrocie zjedliśmy coś na szybko, ciepło ubraliśmy i pojechaliśmy do Torunia na żużel. Jako dziecko co niedzielę jeździłam na mecze z Tatą. Teraz miałam dość długą przerwę. Miło było wrócić. Choć to nie nasz stadion, nie nasza drużyna to widowisko mimo wszystko warte uwagi. 





Dzień dobry. Nic mnie tak nie cieszy o poranku jak słońce, śpiew ptaków i ta ciszza. 


Wschód.

Pomalowałam w końcu paznokcie..


i poszłam do fryzjera. Znów czuję się dobrze.



Jemy śniadanie i idziemy popracować. 




Pobawić się też.


W tym miesiącu powstał również post o naszym korytarzu. Dostępny tutaj (klik).


Trochę zdziwiona, chyba nie lubi zdjęć.


Jak zawsze szybka sałatka.


Szybka przekąska


Bardzo fajnie ćwiczy się z tymi ciężarkami, aczkolwiek na początku odczuwałam dość sporą różnicę. Ciężko było mi zrobić tę samą ilość podnoszeń np. nogi ile robiłam bez ciężarków. Ale już się przyzwyczaiłam. 


Pamiętam ten dzień. Wydaje się, że była wtedy piękna pogoda. Nic bardziej mylnego. Świeciło słońce, a za 5 minut lał deszcz. Na niebie było pełno ciemnych, pojedynczych chmur. Ten wróbel zapewne uciekał przed jedną z nich.


Z wielkim podekscytowaniem kompletuję letnią garderobę.


Mam nadzieję, że maj będzie dla nas łaskawy.

Ściskam!
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 puchowa czapka , Blogger