MOJE DZIECKO TWOJA SPRAWA - CZYLI SPOŁECZEŃSTWO PRAWDĘ CI POWIE




Post ten powstaje dość spontanicznie i podobnie jak ten tutaj narodził się, gdy zostałam uwięziona w łóżku. Jednym słowem miejsce to skłania do myślenia albo po prostu to nadmiar wolnego czasu tak działa.
W każdym razie dziś mija tydzień od kiedy nie wstaję z łóżka. Mówiąc nie wstaję mam na myśli, że nie gotuję, nie sprzątam, nie chodzę na spacery, nie siedzę przy stole i wiele innych "nie". Ogarniam codzienną toaletę i na tym generalnie sprawa się kończy jeśli chodzi o wstawanie. 

Dokładnie tydzień temu, w swoje imieniny miałam umówioną wizytę u lekarza. Od dłuższego czasu przed wizytami odczuwałam pewien niepokój i szłam tam z myślą "co tym razem?". Tym razem usłyszałam - pani Malwino, żarty się skończyły, musi pani leżeć" - super, pomyślałam. 
Rozmawiałam ostatnio ze znajomą, która jest w trzeciej ciąży, przy czym najmłodsze dziecię ma dopiero rok i stękałyśmy sobie wspólnie jakże przechodzenie tych ciąż jest niesprawiedliwe i nierówne. Jedne kobiety przechodzą je praktycznie bezobjawowo lub ciążowe dolegliwości dokuczają im bardzo krótko, a inne dostają po tyłku cały czas, zmienia się jedynie forma. I nagle spotykają się takie, które to miały zupełnie inny przebieg ciąży, jedna uważa, że ból podczas porodu jest do wytrzymania, a druga, że trauma i, że nigdy więcej! Która ma rację? Moim zdaniem obie, ponieważ każdą z nich kształtują inne doświadczenia, przeżycia, a to właśnie one wpływają na nas i nasze późniejsze wybory oraz spojrzenie na pewne sprawy.

Będąc w ciąży zaczęłam interesować się wszystkimi tematami z tym związanymi, sprawa oczywista. I to jak wiele jest kobiet krytykujących postępowanie i wybory innych kobiet jest dla mnie przerażająca. Uważam nawet, że cokolwiek by się nie powiedziało i zrobiło zawsze znajdzie się ktoś!, komu się to nie spodoba i kto powie ci, że robisz źle!, że powinnaś tak i tak.. .  Odnoszę wrażenie, że zanim powie się coś głośno należy się mocno nad tym zastanowić, gdyż nawet nie mając takiego zamiaru można wywołać burzę. Co jeśli powiedziałabym teraz, że przez to jaki miałam przebieg pierwszej ciąży nie zdecyduję się na drugie dziecko? Burza i krytyka murowana, a przecież za rok mogę o wszystkim zapomnieć i zacząć to drugie dziecię planować. Dlaczego muszę się bać wypowiedzieć zdanie, że nie czuję tego całego zachwytu widząc kobietę karmiącą piersią? Że nie popieram tej całej górnolotnej ideologii, że to właśnie poprzez karmienie piersią tworzy się więź między dzieckiem a matką. Jeśli rzeczywiście byłoby tak, to każdy kto nie karmi piersią (tatusiowie czy kobiety po operacji usunięcia piersi) nie ma szans na tę wyjątkową więź.  

Od jakiegoś czasu obserwuję na Instagramie Kobietę, która ma obecnie 8 tygodniowe dziecię  i nakręca ciekawe, pomocne filmiki o tematyce dziecięcej, w którech dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem. W jednym z tych filmów powiedziała zdanie, po którym wiedziałam, że takimi ludźmi powinniśmy się otaczać, gdyż nie jest zamknięta tylko i wyłącznie na swoje racje. Poruszała temat karmienia piersią i tego, że wcale nie jest to takie piękne i magiczne, zwłaszcza na początku.. i tu oto pada to ważne zdanie, że jeśli nie dasz rady, bo boli albo laktacja nie chce ruszyć, albo dochodzą inne aspekty psychologiczne, to po prostu nie będziesz karmić. I takie kobiety nie mają obarczać się poczuciem winy, w które wpędza większość serdecznych mamusiek.  Wierzcie mi, jest tak mało kobiet z takim podejściem, że aż przykro. I potem te biedne matki, które mają to swoje pierwsze dziecię zadręczają się wyrzutami sumienia, że podają dziecku mleko modyfikowane. Alee jeśli uda ci się jednak karmić piersią, to z pewnością będziesz robić to za krótko.. Rozumiesz co mam na myśli? Cokolwiek nie zrobisz i tak możesz zostać poddana krytyce. A tak być  nie powinno. To nie społeczeństwo powinno decydować o tym jak postępujesz z własnym dzieckiem tylko my same. Cała ta krytyka jest najgorsza dla kobiet, które dopiero co urodziły swoje pierwsze dziecię i są w tym wszystkim zagubione. Na szczęście są nawet w sieci wartościowe osoby, które wyczuwam na odległość już po pierwszych usłyszanych wypowiedziach i chętnie czerpię od nich wiedzę. I nie znaczy to wcale, że na moje dziecko te porady będą działały, ale chociaż wiem, czego mogę wypróbować. 

Zmierzając do meritum moich wypocin, chciałabym powiedzieć, abyśmy drogie Młode Mamy nie słuchały społeczeństwa i ich docinek odnośnie postępowania z naszym dzieckiem. To znaczy słuchajcie, ale osób, które samie wybierzecie, a ich wiedzę uznacie za wartościową. Jesteśmy przecież istotami myślącymi i potrafimy wysłuchaną wiedzę przesiać i ocenić. A wszystkie te komentarze dawaj smoczek, nie dawaj smoczka, musisz karmić piersią minimum rok, mój ulubiony temat nie szczep, bo zrobisz krzywdę własnemu dziecku! Nie bójmy się postępować w zgodzie z samą sobą, bo nikt nie zajmie się naszym dzieckiem, gdy będzie chore lub gdy będzie płakało, bo przecież nie można podać smoczka. Więc jeśli kiedykolwiek spotka Cię krytyka za wybory, które dokonałaś to po prostu się tym nie przejmuj! Uśmiechnij się życzliwie i zignoruj. 


Ściskam!
M. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 puchowa czapka , Blogger