Ruch to zdrowie! No ale skąd wziąć motywację?



Kuszą nas zewsząd zdrowym stylem życia, ćwiczeniami, dietami i innymi zdrowymi hasłami. No ale dlaczego dość spora część z nas jednak nie potrafi się pokusić, aby tyłek w końcu ruszyć. Motywacja. I to o nią się zawsze rozchodzi. Nie jestem ekspertem, mogę jedynie przedstawić mój punkt widzenia i powody dla których znów wracam do gry. Może i Ciebie zachęcę.
Na początku ustalmy jedno, jeśli sami w sobie nie odczujemy potrzeby zmiany, to za żadne chiny nic nie będzie w stanie nas poruszyć. Nawet najlepiej wymodelowana sylwetka czy jeszcze inne zdjęcia, filmy i hasła. Podobnie ma się to do osób uzależnionych od czegokolwiek - zmiany muszą chcieć oni sami, bo inaczej to wszystko nie ma sensu.

Załóżmy jednak, że takowa chęć zmiany pojawiła się u Ciebie. I w tym miejscu mogę powiedzieć, że już jesteś na wygranej pozycji. Dodam również, że nie jest ważne co Tobą kieruje. Może to być chęć zgubienia zbędnych kilogramów, chęć ruchu związana z chorobą, rozładowanie stresu, napięcie psychiczne. Każdy powód jest dobry! Teraz tylko wybierz taką aktywność, która będzie Ci najbardziej odpowiadała. Nie sugeruj się tym co jest teraz modne.  Zacznij od tego, co lubisz, a czas pokaże co z tego wyjdzie.

Jakieś trzy lata temu zaczęłam bardzo mocno zastanawiać się nad własnym życiem. Był to etap sporych zakrętów, stresów i napięć psychicznych. Jak się później okazało czas przyniósł wiele zmian, zmian na lepsze lecz napięcie psychiczne pozostało. Ukojenie znalazłam wówczas w aktywności. I to była moja motywacja.
Na początku wybór był bardzo prosty i naturalny. Rower! O tak!


Dlaczego rower? A no dlatego, że nie wymaga od nas dużych nakładów finansowych, wystarczy mieć choćby stary rower. Świeże powietrze, słońce, wiatr, przyroda i czego chcieć więcej? I tak oto rozpoczęłam wyprawy rowerowe po 40-60 kilometrów. Pisałam o tym już nie raz, że kocham las więc wybór tras  był oczywisty. Mijały kilometry za kilometrami. 










W miarę jedzenia apetyt rośnie więc rozpoczęłam przygodę z bieganiem. Zarzekałam się kiedyś na wszystko co mogłam, że nigdy nie będę biegała. Nie lubię i nie wiem jak można to w ogóle lubić. Coś mnie jednak ruszyło i postanowiłam spróbować. I nie pożałowałam. Nie będę ukrywała, że osoba do towarzystwa jest bardzo pomocna i nakręcająca. Ja akurat miałam to szczęście i zaczynałam swoją przygodę z równie wielką amatorką jak ja. Pamiętam radość po przebiegnięciu pierwszych 6 kilometrów. Uśmiech nie znikał mi z twarzy. A samopoczucie było wyśmienite.




Jestem zupełną przeciwniczką wydawania pieniędzy na siłownię. Nie widzę sensu w płaceniu niemałych pieniędzy, aby jeździć na rowerze stacjonarnym lub leżeć na macie i wymachiwać nogami. Cały sens w tym, żeby być na powietrzu i czuć wiatr we włosach.  Niekiedy alternatywą są ćwiczenia w domu i stanowią one równie fajną odskocznię. Propozycji ćwiczeń na yt jest bardzo dużo i każdy znajdzie coś dla siebie. Grunt, to chcieć.

   
Czy posiadam spadek motywacji? Oczywiście, że tak. Chyba nie wierzę tym, którzy mówią, że zawsze ją mają na równym poziomie. Mój spadek trwał zbyt długo, dlatego od dziś znów wracam do gry. Dlaczego? Ponieważ chcę poczuć tą dodatkową dawkę szczęścia, którą osiągam właśnie dzięki temu, że się ruszam. Z całego serca polecam. Porozmawiaj sama ze sobą i zobaczysz, że nie pożałujesz. I przede wszystkim nie rób czegoś tylko dlatego, że jest na to moda. 

Trzymam kciuki!
Ściskam
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 puchowa czapka , Blogger