SZLACHETNA PACZKA 2018

SZLACHETNA PACZKA 2018



Zanim usiadłam do napisania tutaj tego pierwszego zdania, weszłam na stronę Szlachetnej paczki i przeczytałam "Raport o biedzie w Polsce 2018 - Prawda, która uwiera" <klik>.  W raporcie tym przeczytamy różne dane zebrane przez wolontariuszy w liczby, ale także opisy, cytaty. I o ile często liczby nie robią aż tak wielkiego wrażenia (chociaż wiem, powinny), to opisy już tak! Cytowane zdania. Całą resztę dopełniają zamieszczone w raporcie zdjęcia. 

"Jej życie jest przepełnione miłością. Ma 70 lat i od dziesięciu wszystkie swoje siły poświęca opiece nad mężem – przykutym do łóżka, chorym na Alzhaimera, wymagającym nieustannej opieki. Pani Gabriela jest z nim przez całą dobę. Karmi go, myje, przewija i ma nadzieję, że będą ze sobą jak najdłużej. Żyje skromnie, bo większość domowego budżetu przeznacza na leki oraz pieluchy. Bardzo przydałby się jej (a właściwie jemu) materac przeciwodleżynowy z pompą oraz elektryczna maszynka do golenia. - Jestem dumna z mojego życia - mówi. A on? Czasem udaje mu się poruszyć ustami, by podziękować dziewczynie, w której zakochał się pół wieku temu".

"Pani Aniela szydełkuje. To ją uspokaja. O marzeniach nie chce mówić, bo ich nie ma. Zresztą po co miałaby jeszcze marzyć? Marzyła kiedyś, ale życie zakpiło z jej planów. Syna straciła, gdy miał zaledwie cztery latka, kilkanaście lat później zmarł również jej mąż, jedyny człowiek, w którym znajdowała oparcie. Dziś ma 78 lat i 1158 zł renty, prawie nie widzi na jedno oko (wylew) i zdarza jej się, że idzie spać głodna. Wśród najpilniejszych potrzeb wymienia komplet nowych ręczników". 

Często stygmatyzujemy osoby biedne, wykluczamy je ze społeczeństwa, nie oferujemy pomocy i myślimy pod nosem dlaczego nie pójdzie do pracy? Rodziny opisane w raporcie bardzo często posiadają w miarę stały dochód, jednak po odliczeniu wszystkich stałych wydatków, środków do życia zostaje niewiele. I wiesz co? Myślę, że to zjawisko nie jest gdzieś poza Tobą/mną, bo urodziłeś/urodziłaś się w dobrze funkcjonującej rodzinie. Nie brakowało na jedzenie, ubrania i inne udogodnienia. Jest mnóstwo rodzin młodych i takich z dłuższym stażem, które nie posiadają oszczędności i żyją "od pierwszego do pierwszego". W przypadku nagłego nieszczęścia, jakiegokolwiek negatywnego zdarzenia losowego i my możemy popaść w długotrwałe kłopoty. Groźny wypadek, paraliż, kosztowne leczenie, rehabilitacje.. nikt nie da nam tej pewności, że i nam nie przyjdzie się z tym zmierzyć.. . Więc nie bądźmy obojętni na losy innych ludzi!

O Szlachetnej paczce myślałam już w zeszłym roku jednak mówiąc szczerze obudziłam się za późno. W tym roku na szczęście zorientowałam się dość szybko (chociaż i tak późno) i udało się w końcu dołączyć to tej jakże cudownej akcji. Razem z moją kuzynką ogłosiłyśmy po rodzinie oraz znajomych, że bierzemy udział i potrzebujemy takich i takich produktów. Wszyscy chętnie przyłączyli się do pomocy i w ten oto sposób udało nam się zdobyć potrzebne rzeczy.

Mam jednak w głowie pewien niedosyt. Chociaż ogarnia mnie zadowolenie, że przyczynimy się do radości jednaj z rodzin, to smuci mnie, że nie wszystkim będzie to dane. Odświeżam co jakiś czas stronę Szlachetnej Paczki i liczba ta zmniejsza się, jednak nadal jest to około 500 rodzin, które czekają na pomoc. Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? To rozczarowanie! Budzi się w tych ludziach nadzieję, którą później gasi rzeczywistość. Wolontariusze poświęcają dużo czasu na rozmowy z tymi rodzinami, aby poznać ich historię, potrzeby, marzenia.. Potem my - darczyńcy przeglądamy opisy tych rodzin i decydujemy się na jedną. I nagle okazuje się, że danych rodzin nikt nie wybrał. Gdybyś miała spojrzeć na tę sytuację z ich perspektywy, nie zastanawiałabyś się, dlaczego nikt (!) nas nie wybrał? Zbiórka tego typu nie jest moją pierwszą, gdyż współorganizowałam już zbiórki do domu dziecka, schroniska.. i zawsze czuję to samo. Ogromną radość, ale też niedosyt. Pomaganie innym niekiedy jest dość sporym obciążeniem dla naszej psychiki. Bo gdy zawozisz osobiście zebrane rzeczy do domu dziecka lub schroniska to nie ma możliwości, żebyś opuścił te miejsca bez żadnej refleksji. Często jest ci nawet gorzej, jednak wiesz, że następnym razem i tak weźmiesz w takim przedsięwzięciu udział. Gdzieś w tyle głowy masz świadomość, że świata nie zbawisz, nie pomożesz wszystkim, jednak warto być otwartym na innych, na ich potrzeby. Po takich akcjach dojdziesz również do jeszcze innych wniosków, że masz w życiu już wszystko co jest Ci potrzebne do prawidłowego funkcjonowania albo, że to co masz to stanowczo za dużo i wcale tego do szczęścia nie potrzebujesz. Jednak, aby się tego dowiedzieć musisz się otworzyć i wyjść poza swoją strefę komfortu. Ja wiem jedno, za rok również przyłączę się do akcji! 




Ściskam!
M.


WIENIEC DLA PTAKÓW

WIENIEC DLA PTAKÓW


Pierwsze minusowe temperatury mamy już za sobą.  Więc przygotowanie się do okresu dokarmiania naszych skrzydlatych sąsiadów było wręcz obowiązkowe.  Dzień w którym termometr wskazał -4 stopnie był dniem, w którym sikorki i sójki wypełniły nasz ogród. Siadają na płocie, gałęziach, zaglądają do okien (serio!) i przeganiają się nawzajem.  Dzień wcześniej zrobiłam pierwszy raz wieniec dla ptaków i z tym oto pomysłem dziś do Was przybywam. 
Na ogrodzie mamy karmnik, do którego wsypujemy różnych pyszności, dodatkowo kupujemy gotowe kulki dla ptaków. Jednak pomysły Kingi Paruzel bardzo często spotykają się z moim dużym zainteresowaniem więc tak było i tym razem. Lubię się niekiedy pobawić i pomimo tego, że mogę kupić coś gotowego, to i tak zrobię coś domowego. Wykonanie jest bardzo proste, gdyż potrzebujemy trochę płatków, kaszy, orzechów, słonecznika, żurawiny.. tak naprawdę wrzucimy to co mamy w domu i na koniec łączymy żelatyną. Wkładamy do foremki i gotowe! Przewiązujemy wstążką/sznurkiem i zawieszamy w wybranym miejscu. Nic prostszego. Teraz zajadające się sikorki możemy podglądać z sypialni. Wierzcie mi, że w ciągu dnia jest to uroczy widok i bardzo często harmider w czystej postaci. 







Nie zapomnijcie o naszych skrzydlatych przyjaciołach i pomóżcie im napełnić brzuchy w okresie zimy.
Ściskam!
M.

ŁÓDŹ - MIASTO KONTRASTÓW

ŁÓDŹ - MIASTO KONTRASTÓW







































Zawsze, gdy rodzi się pomysł wyjazdu, aby "pospacerować"pada na Poznań  lub Trójmiasto. O Łodzi debatowaliśmy już jakiś czas temu, bo nie aż tak daleko i dawno nie byliśmy. Chociaż mówiąc szczerze to nie wiedziałam w jakie punkty właściwie uderzyć. Instagram przybył z pomocą i w odpowiedzi na mój filmik otrzymałam kilka propozycji ciekawych miejsc do zwiedzenia. Obraliśmy zatem kierunek - Łódź.  
Nasz spacer rozpoczęliśmy od Parku Źródliska, jednego z najstarszych łódzkich parków. Pogoda tego dnia była wyśmienita, aż trudno uwierzyć, że mamy październik. Park bardzo nam się spodobał, jednak brakowało nam jakichkolwiek znaków informujących nas w jakim kierunku zmierzamy. Kilkakrotnie musieliśmy się cofać, gdyż kierowaliśmy się do wyjść. 
Następnym punktem był Księży Młyn, niejako miasto w mieście.  Jest to zespół fabryczno - mieszkalny, który po dziś dzień zachowany jest w niemal nienaruszonym kształcie od czasów rozwoju przemysłu w Łodzi. Budynki z czerwonej cegły, kocie łby to obraz tego miejsca. 
Ostatnim już punktem naszego wyjazdu była oczywiście ulica Piotrkowska. Najpierw jednak udaliśmy się na obiad na OFF, a później na dalszy spacer. 
Czuję, że szybko do Łodzi nie wrócimy i chciałoby się powiedzieć, bo nie ma po co. Ale jednocześnie jest to tak specyficzne miasto, że zdecydowanie ma to swój klimat. Inny niż te, które znam. Na każdym rogu widać duże zmiany, nowe ulice, budynki, przystanki. I jednocześnie stare bloki z pordzewiałymi balkonami. Taka Łódź, pełna kontrastów. 

Ściskam!
M. 
FOTORELACJA #WRZESIEŃ

FOTORELACJA #WRZESIEŃ


Nareszcie zaczęliśmy ogarniać naszą nową rzeczywistość i oto są migawki września. Udało się. Chociaż przeglądając zdjęcia okazało się, że większość z nich to tylko nasz Witek.  W każdym razie zapraszam na mały przegląd.
KANAŁ BYDGOSKI - MIEJSCE IDEALNE NA SPACERY

KANAŁ BYDGOSKI - MIEJSCE IDEALNE NA SPACERY
























Istnieją takie miejsca w środku miasta, które sprawiają, że spacerując po nich odnosisz wrażenie, że jesteś zupełnie gdzie indziej. Ale na pewno nie w centrum miasta. Za takie miejsca powinniśmy być wdzięczni i dbać o nie, bo nie każde miasto ma tyle "szczęścia".

A Ty masz jakieś fajne miejsca  u siebie w mieście?

Ściskam!
M. 
Copyright © 2014 puchowa czapka , Blogger