MIGAWKI 2018 CZ. 1


Witam Was w pierwszym noworocznym poście, którym są migawki roku 2018. Podobne podsumowanie zrobiłam na koniec 2016 roku <tutaj>. Bardzo lubię taki szybki rok na zdjęciach więc przygotowanie tego wpisu było czystą przyjemnością. Fajnie jest przypomnieć sobie miniony rok i poczuć to wszystko jakby od nowa. A wierzcie mi, pamięć mam bardzo słabą. No to zaczynajmy!

LUTY


Rok wspomnień rozpoczynam od lutego. Ci, którzy śledzą mnie dłużej być może pamiętają, że styczeń z racji początku ciąży był praktycznie wyjęty z życiorysu. Zdjęć z tego miesiąca było na tyle mało, że nie tworzyłam w ogóle styczniowego folderu. Z tegoż też powodu nie powstało na blogu zdjęciowe podsumowanie roku 2017, gdyż nie miałam siły tego zrobić. 

Luty. Mdłości zdecydowanie mnie wtedy nie opuściły (opuściły w 6 miesiącu), ale odzyskałam chęć do życia. Chciało mi się, znów mi się chciało. Cudowne uczucie. W ferie pojechaliśmy nad morze, a dokładnie do Władysławowa. Zamierzaliśmy pojechać na Hel, gdyż dotarcie tam w sezonie letnim jest nieco utrudnione. Pospacerowaliśmy, pooddychaliśmy świeżym powietrzem, napełniliśmy brzuchy naprawdę smacznym jedzeniem i wróciliśmy do domu. Nam niewiele potrzeba na takich wyjazdach. My po prostu lubimy chodzić więc przyjemne miejsce na spacery w zupełności nam wystarczy. 


Macie coś takiego, że patrzycie na zdjęcie i przypomina Wam się co danego dnia czuliście? Ja tak mam. I gdy patrzę na swoje dolne zdjęcie z psem doskonale przypomina mi się ten czas, gdy po trzech dniach leżenia w łóżku w końcu z niego wstałam. Stąd zapewne ta radość. W ciąży, zwłaszcza na początku doskwierały mi okropne bóle głowy wręcz uniemożliwiające normalne funkcjonowanie. Tego dnia ból postanowił mnie opuścić więc ubrałam się i wyszłam na spacer. 
W lutym świętowaliśmy roczek Krzysia, a dla naszego bąbla kupiliśmy wózek. 


A comiesięczne wizyty u lekarza kończyliśmy na jakimś smacznym jedzeniu. Taki to był już rytuał. Fajny bardzo.


MARZEC

W marcu mąż mój zaprosił mnie na obiad niespodziankę o którym oczywiście musiał mi powiedzieć wcześniej, bo znając mnie na pewno pokrzyżowałabym mu plany. Najadłam się wtedy tak, że ledwo wstałam od stołu. 


W marcu walczyłam ze swoją odpornością, dlatego robiłam masło czosnkowe, tato wędził szynki na święta, a ja z mamą zrobiłyśmy wielkanocne, abstrakcyjne wianki. Kończyłam wówczas książkę Adama Bieleckiego, która bardzo mi się podobała. W marcu również zakupiliśmy projekt naszego domu. 


Marcowe wpisy:

KWIECIEŃ


Kwiecień był zdecydowanie tym miesiącem, gdy chce ci się jeszcze bardziej, bo słońce świeci częściej i mocniej, i wokół staje się bardziej kolorowo. W tym miesiącu spacerowym miejscem był Poznań, a dokładniej Malta. Zabraliśmy ze sobą Fisie i ruszyliśmy w drogę. To był naprawdę ciepły i przyjemny dzień. 


W tym też miesiącu w końcu wymarudziłam pierwsze ognisko. Cały czas coś nie pasowało, a to plany inne, a to padało, ale w końcu przyszedł ten dzień, gdy poszliśmy nad staw i zjedliśmy tę pierwszą kiełbaskę. Na tarasie zaczęły pojawiać się pierwsze kwiaty w donicach - uwieelbiam ten moment, ależ radośniej się wówczas robi. 
Właśnie w kwietniu zaczęłam przygodę z bardziej lekką literaturą, którą jak nigdy pochłaniałam naprawdę szybko. Byliśmy również na koncercie Lao Che w bydgoskiej filharmonii. Zaczęłam również pierwsze przygody z rzeczami dla naszego bobasa. 


Kwietniowe wpisy:

MAJ


Maj i czerwiec kocham miłością wielką za te kolory, rozkwit, ciepło i wszechobecną radość. Nic dodać, nic ująć. 


Był to czas tarasowego leżakowania, czytania książek, przypadkowych spotkań ze znajomymi, pierwszych wyprawkowych zakupów, targów ogrodniczych. Ale również rodzinnych spotkań przy grillu i dokumentowania rosnącego brzucha. Obchodziłam również swój pierwszy Dzień Matki i chociaż nosiłam swe dziecię jeszcze pod sercem to czułam, że ten dzień jest już teraz dla mnie wyjątkowy.  


Majowe wpisy:

CZERWIEC


Czerwiec ciepły, słoneczny, cudowny. Zwłaszcza na początku. Były gorące noce, że spać się nie dało, kąpiele w stawie, leżakowanie na ogrodzie, truskawki, zimne napoje i mnóstwo kwiatów. A mnie było już coraz ciężej. 




Czerwcowe wpisy: 



Ściskam!
M. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 puchowa czapka , Blogger